czwartek, 5 maja 2016

Mario Puzo, „Sześć grobów do Monachium”

Wydawnictwo Albatros
Tytuł oryginału: „Six Graves to Munich”
Przekład: Elżbieta Zychowicz
Data wydania: 2013 (wyd. IV)
Stron: 256




Był sobie koleś, bardzo mądry. Ale tak BARDZO. Jego matka od najmłodszych lat stawiała na piedestale jego mózg, przez co chłopiec nie do końca uświadczył ekstremalnego (w mniemaniu jego rodzicielki) dzieciństwa. Unikał bójek i gier zespołowych, gdyż mogłoby to uszkodzić jego GENIALNY MÓZG. W pewnym momencie udaje mu się tego doświadczyć i ucieka spod klosza jako młodzieniaszek - tytułowany doktor nauk wszelakich...
Chce dokonywać rzeczy wielkich dla przyszłych pokoleń i ku ogólnemu społecznemu pożytkowi. Idzie do wojskowych (bo trzeba zaznaczyć, że II Wojna Światowa w tle) i tam mu zadają zagadki – w ich pojęciu dowódców niesamowicie trudne. Rozwala je w 5 sekund i zostaje wcielony do tajnych oddziałów szyfratorskich. 
Jest super, wszyscy go doceniają, ma różne przygody, zakłada rodzinę, akcja, akcja, akcja. I w pewnym momencie wszystko trafia szlag, a on sam  wpada w ręce nazistów. Naziści jak to naziści czynią złe rzeczy, nawet go zabijają- i dopiero tu zaczyna się historyjka...





Ni to „Bękarty wojny”, ni to taka historyjka właśnie... Niektóre wątki po macoszemu, czarne charakterki mimo jakiejśtam charakterystyki mało wyraźne. Jakby tego nie szufladkować czytało się fajnie, lekko, szybko. Jeden wieczorek i Puzo zmieciony. P.S. Tak, to ten sam Puzo – od „Ojca chrzestnego”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz